niedziela, 5 stycznia 2014

Rozdział 2

Po woli otworzyłam jedno oko,a potem drugie.Jednak słońce wpadające przez okno było tak ostre,że od razu przymknęłam powieki.W końcu przyzwyczaiłam się do światła i dopiero wtedy zaczęło dochodzić do mnie to gdzie jestem.Rozejrzałam się po pomieszczeniu białe ściany,biały sufit i 3 metalowe łóżka w sali to musiał oznaczać tylko jedno,jestem w szpitalu.Dobra ja leże na łóżku podłączona do mnóstwa kabelków a na głowie i czole mam bandaż.W sali nikogo oprócz mnie nie ma Czyli gdzie jest moja córka? Zaczęłam się jeszcze raz rozglądać po sali w nadziei,że jednak gdzieś tu jest.Jednak nie.Po moich policzkach zaczęły spływać łzy,wtedy do sali weszła kobieta mogła mieć z 25 lat ubrana w biały fartuch.
-O obudziłaś się już-Uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie.
-Czy...czy moja córka ży...-Nie zdążyłam odpowiedzieć.
-Spokojnie,ma tylko kilka zadrapań.Nic jej nie jest.
-Och.-Kamień spadł mi z serca,moja córka żyje,moja malutka córeczka.Nigdy bym sobie nie wybaczyła jakby jej się coś stało.
-Mogę ją zobaczyć?
-Tak,oczywiście zaraz ci ją przyniosę.-Kobieta wyszła,a ja nie mogłam się doczekać kiedy wreszcie zobaczę mojego skarba.
-No przywitaj się z mamą.-Szepnęła pielęgniarka do małej i podała mi ją.
-Dziękuje,jak dobrze że nic jej nie jest.-Zwróciłam się do kobiety.
-Z chwilę przyjdzie do ciebie lekarz-Powiedziała i wyszła.Przytuliłam Nicki do siebie,a ta ciągle spała.Po kilku minutach przyszedł lekarz,a pielęgniarka wzięła małą.
-Pamięta pani coś z wypadku?
-Nie tylko ciemność.
-No więc ma pani szczęście przy takim uderzeniu powinno już pani tutaj z nami nie być.Wystąpił tylko krwotok wewnętrzny w wyniku uszkodzenia wątroby dlatego musieliśmy jak najszybciej operować.To jest na prawdę cud.I jeszcze pani się tak szybko wybudziła.Zrobimy jeszcze dzisiaj dodatkowe badania.Ale będzie pani musiał tu jeszcze zostać przynajmniej z 2 tygodnie.-Gadał potem coś jeszcze,ale ja nic nie rozumiałam z tego jego oficjalnego języka.Gdy wyszedł przyszła znowu ta sam pielęgniarka z Nicki.
-Jessica,Mogę tak do ciebie mówić?
-Tak...Bloom-Spojrzałam na plakietkę na jej fartuchu i blado się uśmiechnęłam.
-Wiesz,zostaniesz tu jeszcze przez jakiś czas,mała od wczoraj jest u nas na oddziale chociaż nie powinna bo nic jej nie jest.Ale ubłagałam ordynatora,żeby mogła zostać bo nie mieliśmy żadnego kontaktu z twoją rodziną no i ojcem dziecka.Teraz gdy już się obudziłaś mała nie może tu zostać,musimy zadzwonić do kogoś z rodziny.
-Ale ja nie mam rodziny.-Powiedziałam jej prosto w oczy.
-Ale mała nie może tu zostać.Jak nie trafi do kogoś z rodziny to pójdzie do rodziny zastępczej.I muszę cię jeszcze ostrzec,że nie wiadomo czy do ciebie wróci-Posłała mi współczujące spojrzenie.Gdy to usłyszałam postanowiłam jej zaufać,nie mogę przecież stracić najważniejszej osoby w moim życiu dlatego zaczęłam opowiadać jej moją historię.
-To trochę skomplikowane,kiedyś na przyjęciu urodzinowym koleżanki poznałam taką dziewczynę Eleonor spotkałyśmy się kilka razy na pierwszej mojej imprezie na którą puścili mnie rodzice ona przedstawiła mi swojego chłopaka i jego kolegę.Tańczyłam z tym kolegą cały wieczór,a na końcu wylądowaliśmy w łóżku.Oni na drugi dzień wyjechali,a dziewczyna dopiero wtedy powiedziała mi,że należą do jakiegoś sławnego zespołu.Od tamtego czasu nie wchodzę na strony plotkarski i nie włączam programów muzycznych w obawie,że ten zespół się tam pojawi.-Gdy to powiedziałam najgorsze miałam już za sobą,tej wzmianki jeszcze nikomu nie opowiedziałam.Opowiedziałam jej o moich rodzicach o braciszku i tak zleciała prawie godzina.
-No w życiu bym nie pomyślała,że kogoś może spotkać takie coś.A mogę ci zadać jedno pytanie?-Zapytała niepewnie.
-Tak pytaj.-Wymusiłam uśmiech.
-Jak on się nazywa.-Wtedy zrozumiałam dopiero,że nie mam innego wyjścia jak sprowadzić tu ojca małej,ale nie wiedziałam w ogóle czy on uzna Nicki za swoją córkę.Bardzo bałam się jego reakcji na małą.
-Harry Styles-Prawie szepnęłam-Proszę możesz do niego zadzwonić?Nie chcę stracić małej,nie mam innego wyjścia.-Kobieta się do mnie uśmiechnęła
-Dobrze,skombinuje z kąś numer bo pewnie ty nie masz.-Ja lekko pokiwałam głową,Bloom wzięła małą i po woli szła do wyjścia.
-I pamiętaj gdy będziesz czegoś potrzebować pomogę ci.A teraz śpij Jess musisz odpoczywać.-Gdy tylko wyszły zamknęłam oczy i zastanawiałam się nad tym czy dobrze postąpiłam prosząc kobietę aby zadzwoniła po chłopaka.Przecież on jest wielką gwiazdą,pewnie nawet tu nie przyjedzie i wyprze się dziecka.Z takimi myślami zasnęłam.Obudziłam się dopiero na drugi dzień więc musiałam spać przynajmniej z 20 godzin,ale jest tego jeden plus.Odespałam te wszystkie nieprzespane noce z małą.Gdy się obudziłam był akurat obchód więc miła pielęgniarka z którą wczoraj rozmawiałam przyniosła mi moją córeczkę i spędziłam z nią cały dzień na łóżku szpitalnym ponieważ nie mogę jeszcze wstawać.
-Jess mam dla ciebie wiadomość,chodzi o ojca małej.-Gdy to powiedziała serce podeszło mi pod gardło,a cały świat się zatrzymał.W głębi duszy miałam nadziej,że zgodzi się nią zaopiekować do puki nie wyjdę ze szpitala,a potem znowu o sobie zapomnimy i będę mogła żyć tak jak dotychczas.
-I co?-Nie byłam wstanie wydusić z siebie nic innego.
-Zdobyłam jego numer,było ciężko,ale się udało.Zadzwoniłam do niego dzisiaj,był w kompletnym szoku,gdy usłyszał,że ma dziecko po prostu się rozłączył.-Wtedy się załamałam,to oznaczało że mała pójdzie do rodziny zastępczej i nie wiadomo czy do mnie w ogóle wróci.Jednak kobieta się do mnie ciepło uśmiechnęła i zaczęła mówić dalej.-Ale zadzwonił do mnie godzinę później i powiedział,że przemyślał sobie wszystko i zajmie się małą.Przyjedzie po nią za godzinę.-Z jednej strony ucieszyłam się jak małe dziecko,ale z drugiej przeraziła mnie myśl,że mam go spotkać.No bo ca ja mu powiem"Cześć,mamy razem dziecko.Musisz się nią zaopiekować,ale nie przejmuj się potem znikniemy z twojego życia" Strasznie bałam się tego spotkania.A ta nieszczęsna godzina dłużyła się niesamowicie.Trzymałam małą na rękach i po prostu patrzyłam się na nią jak słodko śpi.Chciałam się nią jeszcze trochę nacieszyć,po pewnie przez te dwa tygodnie zobaczę ją tylko parę razy,a przyzwyczaiłam się do niej.
Po godzinie drzwi do sali się otworzyły,stanęła w nich pielęgniarka i Harry.
Na jego widok prawie zemdlałam,zmienił się od tego czasu gdy go widziałam pierwszy i ostatni raz.Patrzyłam w jego oczy i tak bardzo przypominały mi oczka Nicki.Wtedy uświadomiłam sobie jeszcze bardziej jak ta dwójka jest do siebie podobna.
-Witaj,Jessico.-Przywitał się oficjalnie.Trzymałam małą ciągle na rękach a ta zaczęła się przebudzać.Razem podeszli do mojego łóżka.Dziwnie się czułam wiedząc,że Harry wie o małej.
-Czyli to jest moja córka?-Zapytał z niedowierzaniem.
-Tak to Nicki.Wierzysz mi?-Próbowałam się uśmiechnąć,ale nie wyszło mi to za bardzo.Ten się trochę zmieszał i zaczął się nad czymś zastanawiać.
-Ile mała ma?
-Równo 2 miesiące.-Ten znowu się zastanawiać.-Nie wiem sam co o tym myśleć,możemy zrobić badania?
-Tak jeżeli to ma cię jakoś zadowolić to się zgadzam.-Stwierdziłam,że jeżeli uzna ją z swoją córkę to mała chociaż w połowie będzie miała normalną rodzinę.Wiem szybko zmieniam zdanie,ale gdy go zobaczyłam moje serce zmiękło.
-Dobra,słuchaj muszę sobie wszystko na spokojnie przemyśleć.Wezmę teraz dziecko i zaopiekuję się nią do puki nie wyjdziesz ze szpitala,ale nie wiem co będzie potem.
-Dziękuje.-Jedynie to byłam zdolna powiedzieć,nie mogłam z siebie wydusić nic innego.Chciałam mu powiedzieć co małą lubi,czego nie jak ma się nią zająć,ale nie byłam do tego zdolna.Po prostu patrzyłam na niego,a on na mnie.Nastała między nami bardzo niezręczna cisza,którą przerwał chłopak.
-No,muszę się już zbierać.-Powiedział i wyciągnął ręce w stronę dziecka.Niechętnie mu ją oddałam i już po chwili zostałam sama w sali.Nie wiem jak przeżyję te dwa tygodnie bez mojej córeczki.

<Oczyma Harry'ego>

Dzisiaj zaczynamy dwumiesięczną przerwę w trasie koncertowej.Moje plany na te dwa miesiące są proste.Będę odpoczywał ile tylko wlezie i może pojadę na jakieś wakacje.Gdy jechaliśmy busem do naszego domu w Londynie dostałem telefon ze szpitala.Zdziwiło mnie to,ale gdy usłyszałem,że mam dziecko z niejaką Jessicom Brown,zbladłem.Kobieta powiedziała,że jego matka jest w szpitalu,a dzieckiem nie ma kto się zaopiekować a gdy dodała jeszcze,że to ja mam się nią zając po prostu się rozłączyłem.Wszyscy zaczęli się wypytywać kto dzwonił,ale ja chciałem być wtedy sam,chciałem sobie wszystko dokładnie przemyśleć. Zamknąłem się w toalecie,bo tylko tam mogłem pobyć sam.Od razu przypomniała mi się ta cudowna noc 10 miesięcy temu i mimo tego,że byłem pijany wszystko doskonale pamiętam.I powiem szczerze że nie żałuje tej nocy spędzonej z tą dziewczyną.Ale ja jej w ogóle nie znam i nie jestem gotowy żeby zostać ojcem.Jednak gdy poszedłem powiedzieć o tym chłopakom i Paulowi to nasz kochany menadżer uznał,że dziecko to dla nas dobra rozgłośnia.I,że z pewnością przybędzie nam jeszcze sławy dlatego od razu kazał mi zadzwonić do tej pielęgniarki i powiedzieć,że się zgadzam.Tak też zrobiłem i po paru godzinach znalazłem się w szpitalu.Do budynku wchodziłem pełen obaw.Znalazłem kobietę z którą rozmawiałem,a ta zaprowadziła mnie do sali gdzie leżała nieznajoma dziewczyna.Gdy ją ujrzałem z dzieckiem na rękach,nie wiedziałem jak się zachować.Chciałem jak najszybciej z tam tond po prostu wyjść,ale tak przecież nie wypada.Podszedłem do niej i się przywitałem,nie mogłem za bardzo uwierzyć,że to maleństwo na jej rękach jest moje.
-Czyli to moja córka?-Nie dowierzałem.
-Tak to Nicki.Wierzysz mi?-Zapytała,a ja nie wiedziałem co powiedzieć.
-Ile małą ma?-Chciałem sobie wszystko dokładnie przeliczyć.
-Równo 2 miesiące.-To by pasowało,w końcu to ja się z nią przespałem 10 miesięcy temu.Ale nie mam stu procentowej pewności,że nie zrobiła tego potem z kimś innym.
-Nie wiem co o tym myśleć.-Odezwałem się żeby jakoś zacząć-Możemy zrobić badania?-Dokończyłem w końcu to jej córka i potrzebuje jej zgody.
-Jeżeli to ma cię jakoś zadowolić to się zgadzam.-Teraz mogłem już spokojnie opuścić szpitali i zastanowić się nad tym wszystkim co się dzisiaj wydarzyło.
-Dobra,słuchaj muszę sobie wszystko na spokojnie przemyśleć.Wezmę teraz dziecko i zaopiekuję się nią do puki nie wyjdziesz ze szpitala,ale nie wiem co będzie potem.
-Dziękuje-Odezwała się i zapanował cisza,patrzyłem na nią i myślałem nad tym,że w ogóle nie zmieniła się od tamtego wieczoru,była na dala tak samo pociągająca jak wtedy.
-No,muszę się już zbierać.-Chciałem zabrać już małą i pojechać do domu,ale widziałem jak ciężko jest dziewczynie mi ją oddać więc jej nie poganiałem.W końcu wyszliśmy z sali,pielęgniarka dała mi wózek do którego zapakowałem małą i umówiłem się z nią jeszcze,że jutro przyjdę zrobić test na ojcostwo.Tylnym wyjściem opuściliśmy budynek w razie gdyby jakiś paparazzi był w pobliżu.Wsiedliśmy do auta,prowadził jeden z ochroniarzy ponieważ nie miałem dla niej fotelika.Przez całą drogę trzymałem ją na rękach,a ta słodko spała zawinięta w różowy kocyk.Była taka malutka i drobna,że bałem się że wyrządzę jej krzywdę.
W końcu dojechaliśmy pod nasz wspólny dom w sumie stać nas żeby mieszkać osobno,ale wtedy byli byśmy sami,a tak to zawsze się coś dzieje i nie jest nudno.

----------------------------------------------------------------------------------------------------
No to mamy już 2 rozdział.Zapraszam do czytania bloga i przepraszam za jakiekolwiek błędy.
A tak w ogóle to co myślicie o tym blogu?Podoba wam się?

1 komentarz:

  1. Świetny ciekawe jak rozwinie się akcja czekam na kolejny rozdział z nie cierpliwością :)

    OdpowiedzUsuń